I stała się jasność. Na dnie butelki piwa...

Pijany jestem dziś. Strasznie. I jeszcze piję, bo zamierzam się zbydlęcić do samego spodu. Jutro będzie bolało.

Kurewsko bolało, bo niestety nie jestem z tych, co po ciężkim przepiciu walną pindziesiątkę, albo szklankę kawy, i mogą iść, i działać.

Ja jutro będę zdychał. Dziś jest fajnie. W głowie błyskotliwe myśli, ostre niczym brzytwa riposty , itp.

A jutro? Jutro zostaną same riposty. Jeszcze bardziej dosadne. Ale już może nie tak błyskotliwe. Może nie tak donośne.

Bo łeb będzie napierdalał.

 

Dlaczego to wszystko piszę?

Bo jeden głupek na Neonie od dłuższego czasu przypierdolił się do mnie, żebym mu wytłumaczył, dlaczego żydowskiego, obrzezanego bękarta, po puszczalskiej żydówce Miriam, nazywam BĘKARTEM.

A ić fchuj, nieczytaty durniu!

O tym że parchata "Rodzina" mężatki-panienki-dziewicy(!) Miriam jest czystą psychopatologią, ŚWIADCZY samo żydowskie PISMO, kurwa, ŚWIĘTE.

Poczytaj, to zrozumiesz.

I nie zawracaj mi dupy.

 

....